Płyną tygodnie, a czytelnicy bloga posła Głogowskiego dowiadują się o kolejnych rewelacjach. Ostatnio przedstawiciel narodu zaczął testować place zabaw. Podziwiamy to heroiczne samozaparcie, dbałość o bezpieczeństwo i pracowitość. Jak dobrze mieć takiego posła, który o wszystko zadba. Osobiście. Poselska wizyta na zjeżdżalni osnuta jest kilkoma tajemnicami, które próbowałem rozwikłać. Ale po kolei…
Poseł, jak to poseł, prawa znać nie musi, bo… je stanowi. We wpisie brak poszanowania dla Ustawy o języku polskim, która mówi: „Art. 3. Ochrona języka polskiego polega w szczególności na: przeciwdziałaniu jego wulgaryzacji”. We wpisie mamy zaś „ch…..”. Nauczyciel języka polskiego podpiera się popularnym przekleństwem. Zasmucające. Nie wspomnę już o poniżaniu ludzi: „nie trzeba być specjalnie bystrą osobą…”. Upokorzenie narzędziem wielkiej polityki? Niestety.
Poseł zachęca też do wandalizmu: „Oprócz mam, kontaktowali się ze mną ojcowie. Kilku powiedziało mi wręcz, że jeżeli nie uda się przekonać włodarza naszego miasta argumentami, przyjdą z piłką i przetną to niebezpieczne urządzenie. Sam się zastanawiam czy to nie jedyne wyjście i czy nie pójść razem z nimi? Wtedy niewątpliwie uda się tę sprawę bardziej nagłośnić”. Poseł z piłką niszczący mienie gminne? Czyżby poseł Głogowski obwieszczał światu „prawo to ja”?
Poseł, stanowiąc prawo nie musi go znać. Inny przykład? Place zabaw są budowane w oparciu o projekt, który jest zgodny z Polską Normą. Czym ona jest? Certyfikatem, który dopuszcza używanie maszyn i urządzeń. Poseł nie rozumie jednak skrótu „PN”, warto mu, więc wyjaśnić: „Znak PN: potwierdza, że wyrób, usługa, system lub proces, – których ten znak dotyczy – został poddany certyfikacji; dowodzi, że producent wyrobu uzyskał certyfikat zgodności z Polską Normą; gwarantuje jakość i bezpieczeństwo oraz jest wyrazem zaufania do wyrobu i jego producenta”.
Poseł był na placu zabaw z własnym dzieckiem i wykorzystał je do testowania. Poseł pisze o placu zabaw: „Już na pierwszy rzut oka widać było, że rację mają mieszkańcy, a nie prezes. Drabinka zjeżdżalni wygląda tak jak podnoszono w mediach – pierwszy stopień bardzo wysoki (maluchowi trudno się wdrapać), a między ostatnim a zjeżdżalnią bardzo mało miejsca”. Nie powstrzymuje to jednak posła przed posłaniem dziecka na, jego zdaniem, niebezpieczne urządzenie. Jak to się kończy? Poseł w akcie heroizmu ratuje potomstwo. Cytat: „Zaczęła, więc wchodzić na drabinkę i gdy była na górze… w ostatniej chwili złapałem ją, kiedy leciała już głową do przodu.” Po prostu James Bond. Ktoś w to wierzy?
Panie Pośle, jest pan sługą obywateli, więc i moim. Mam w związku z tym prośbę: zamiast testowania zjeżdżalni, wycieczek rowerowych i wyjazdów do Chorwacji proszę zająć się rzeczami dla Śląska zasadniczymi:
1. włączeniem Rządu RP w prace nad likwidacją wysypiska odpadów chemicznych.
2. wspomożeniem działań samorządów w promocji budowy drogi S-11.
3. ustawą metropolitalną oraz uznaniem śląskiego za język regionalny.
Do prac nad tymi kluczowymi projektami nie przydadzą się jednak Pańskie kaskaderskie talenty.
Tomasz Olszewski
Rzecznik Prasowy Inicjatywy Obywatelskiej Powiatu Tarnogórskiego